W ostatnich latach na polskim rynku nowych i używanych samochodów popyt znacznie przewyższał podaż. Marcin Kardas, szef działu wycen w Eurotax Polska (Grupa Autovista), wyjaśnia, dlaczego sytuacja ta może się zmienić.
Ostatnie dwa lata przyzwyczaiły nas do stałego obrazu rynku motoryzacyjnego, nie tylko w Polsce, ale i całej Europie. Popyt na nowe samochody znacznie przewyższał podaż, a producenci ciąż muszą walczyć ze skutkami pandemii: zakłóceniami w dostawach i rosnącymi cenami komponentów. Ograniczona sprzedaż samochodów nowych wywołała ciągły wzrost wartości pojazdów używanych, najpierw najmłodszych, a potem co raz starszych. Gwałtowny wzrost cen przy względnie stałej zasobności kupujących kierował stopniowo ich zainteresowanie w kierunku co raz mniejszych i starszych samochodów. Wydawało się, że tak sytuacja trwać będzie dopóki producenci nie uporają się z problemami z produkcją.
Zmienia się na gorsze
Tymczasem druga połowa roku przyniosła wyraźną zmianę. Pogłębiające się problemy ekonomiczne w Polsce mocno wpłynęły na popyt, który nie wygasł do zera, ale mocno wydłużył czas sprzedaży pojazdów używanych. Z jednej strony mamy wciąż szybko rosnące ceny nowych samochodów. Ich podaż wprawdzie poprawia się stopniowo, ale dotycz to głównie samochodów wyposażonych standardowo. Na pojazdy skonfigurowane indywidualnie nadal trzeba czekać do kilkunastu miesięcy. Z drugiej strony widoczny jest spadek popytu powiązany przeważnie z wysokimi stopami procentowymi, które znacznie podniosły koszty finansowania zakupu. W tej sytuacji pojawiły się problemy z popytem, a ceny samochodów używanych przestały rosnąć. Skala zjawiska jest różna w zależności od źródła pochodzenia pojazdów. W sieciach dealerskich nie jest jeszcze ono na tyle odczuwalne, żeby doprowadzić do obniżek cen. Firmy CFM i niepowiązane z sieciami rozpoczęły już ten proces, żeby pobudzić popyt. Przy okazji należy pamiętać, że na rynek trafiają samochody znacznie starsze i z większymi przebiegami, niż przed pandemią. Wynika to z przedłużania czasu najmu/użytkowania w sytuacji braku możliwości wymiany pojazdu.
Wyhamowanie wzrostów cen wywoławczych i zmienność rynku widać już wyraźnie w statystykach. Sytuacja ma miejsce nie tylko w Polsce, podobnie reaguje rynek niemiecki:
W naszym kraju stoki samochodów używanych wciąż są bardzo ograniczone i osiągnęły poziom ok. 70% sprzed pandemii, ale czas sprzedaży wyraźnie wzrasta:
Zmienność rynku
Najbliższe miesiące będą decydujące i powinny dać odpowiedź, czy rynek dotarł w końcu do punktu zwrotnego i powrócą regularne spadki wartości samochodów używanych w czasie. Takiego efektu możemy się zapewne spodziewać, gdy stoki ponownie zaczną rosnąć.
Zmienna sytuacja występuje praktycznie we wszystkich segmentach rynku, od samochodów osobowych, po dostawcze i ciężarowe. Branża pojazdów użytkowych jest szczególnie wrażliwa na sytuację ekonomiczną w Polsce i Europie, a aktualne prognozy skutecznie ograniczają skłonność do inwestycji. Wyraźny jest spadek zamówień na nowe pojazdy, chociaż jest to również mocno powiązane z możliwościami produkcyjnymi i odległymi terminami dostarczenia.
Poziom rejestracji nowych samochodów osobowych osiągnął w Polsce 378 534 szt. (do października włącznie, wszystkie dane: PZPM). Jest to o 7,9% mniej, niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Dla samochodów dostawczych również zanotowano również spadek, o 15,7% (60 472 szt.). Przy obecnych uwarunkowaniach trudno określić, czy oznacza to spadek popytu, czy wciąż problem z dostarczeniem nowych pojazdów. Z biegiem czasu skłonność do zakupów będzie z pewnością maleć ze względu na problemy ekonomiczne. Natomiast dostępność samochodów poprawia się wyraźnie z miesiąca na miesiąc.
W przypadku samochodów ciężarowych mamy do czynienia ze wzrostem rynku o 5,5% rok do roku (26 176 szt.). Jest to z pewnością realizacja zamówień nawet sprzed roku, gdy koniunktura w transporcie była dużo lepsza, a samochody są wciąż odbierane ze względu na korzystne ceny zakupu względem aktualnych. Na rynku widać już jednak wyraźny spadek nowych zamówień i obawę przed prognozowanym kryzysem gospodarczym. Szczególny problem dotknął samochody zasilane gazem LNG ze względu na bardzo wysoki wzrost cen paliwa. Napęd uważany za ogniwo pośrednie między dieslem i elektryfikacją przestał być alternatywą ze względu na koszty.
Na razie trudno przewidzieć rozwój sytuacji rynkowej w Polsce. Zbyt wiele nieprzewidywalnych zmiennych, przede wszystkim powiązanych z możliwościami finansowania zakupu, wpływa na poziom popytu. W tej sytuacji warto rozważyć bardziej konserwatywne podejście do wartości rezydualnych, które osiągnęły ekstremalnie wysokie poziomy, oraz przygotować się na dużą zmienność sytuacji rynkowej.
Ta treść została dostarczona przez Autovista24.